Swojego czasu obwieszczałam urbi et orbi, że zrobię sobie torbę po bułeczki. Torbę zmajstrowałam, ale wyszła szkaradnie. Przez te uszy.I ścieg. I w ogóle. Ki diabeł mnie podkusił, żeby to tak zrobić???
pierwotna grafika dziewczyny pochodzi z internetu
Ale. Dziś podarłam torbę. Uszyłam poszewkę na poduszkę.
O taką:
Lepiej??
No i oczywiście powstał pierwszy komponent następnej poszewki. Serce obszyłam tak, by po praniu nieco się posiepało, wypuściło nitek.
A na koniec kicia, a raczej kicior. Dziś biedny, bo ulubione jedzonko się skończyło, i musi zadowolić się puszkowym papu :D
haha nie ma to jak kreatywność :-) świetna poduszka wyszła z tej torby :-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam - kasia
dzięki:) pierwszy raz zdarzyło mi się, że coś sama po sobie poprawiałam:D no ale z szyciem to nawet stażu rocznego nie mam, więc dopiero się uczę, choć plany mam dalekosiężne...
OdpowiedzUsuń